05/18/20
Ponieważ nasze Muzeum pozostaje do odwołania zamknięte, przybliżymy Wam kilka tekstów związanych z tematyką bamberską.
Poniżej kilka wieszy autorstwa p.Marii Pocgaj*, które zainspirowane zostały przybyciem osadników bamberskich do Poznania oraz ich kulturą.
Osadnicy
Jechali przez zmierzchy i świty,
skrzypiały wozy, konie gubiły podkowy.
Deszcze za nimi biegły jak bezpańskie psy.
Z tobołkami nadziei, z wiatrem zaprzężonym w cugle
wieźli w skrzyniach obłoki na pościel,
wiarę ojców i pasemka mgły znad frankońskich łąk.
Z każdą milą oswajali w sobie imię Posnanii,
w ptasie nuty wplatali wniebolotne:
„Unser täglich Brot gib uns heute“.
Nie tułaczka to była, lecz wędrówka do obcej ziemi,
osieroconej, łaknącej rodzenia chleba
i sercem przepasania.
Wrastali w nią jak drzewa miodne, szerokopienne,
zagrody rozkwitały, rozgałęziały się rody,
dzwonne kościoły pięły się w błękity.
A kiedy przyszło przekuć lemiesze na miecze,
macierzy, która kiedyś przyjęła ich jak synów,
bronili do ostatniej kropli bamberskiej krwi.
Maria Magdalena Pocgaj
O Bambrach
Przybyli z Bambergu przed wiekami trzema,
zaludniali wioski, co ziały pustkami.
Uprawiali ziemię stojącą odłogiem,
dobrzy, pracowici. Zwano ich Bambrami.
Jako pienne drzewa wrośli w grunt Posnanii
potomkowie Muthów, Rauschów i Kaiserów,
Rothów, Dayerlingów, Remlainów, Schneiderów,
Trittów, Bajerleinów, Paetzów, Leitgeberów…
Jeśli kto zapyta o Bambrów przymioty,
to jest u Kolberga odpowiedź gotowa:
robotni, uprzejmi, rezolutni, trzeźwi,
nie nazbyt gościnni i poważni w słowach.
Ale zwyczaj picia codziennej kawusi
to rytuał Bambrów, nikt tu nie zaprzeczy,
także podwieczorki w zwykłe dni tygodnia
oraz dobre piwo. Wódka? Nic z tych rzeczy.
Uprawiali Bambrzy owoce, warzywa,
mięso na ich stole to rzecz oczywista,
wszak bydełko własne, więc komora pełna,
a zaś nowych potraw – bardzo długa lista…
Żeby jednak twierdzić, że Bamber to rolnik,
nic bardziej mylnego! Wszak ukończył szkoły,
brał się za rzemiosło, a nawet za handel,
wznosił strojne domy, cukiernie, kościoły.
Niejeden dziennikarz miał Bambra za przodka,
zdarzał się duchowny i w sądzie obrońca.
Przeciwko Prusakom stawali w ordynku,
bo kochali Polskę, wierni jej do końca.
***
U Bamberek panna młoda
gałązeczki w czepiec wpina:
mirt, rozmaryn, asparagus.
Istna łąka, nie dziewczyna!
Wśród zieleni białe wstążki
I różyczki atłasowe,
złote blaszki, szklane bombki,
wszystko to na jedną głowę!
A jak dzwoni i szeleści
taki kornet na dziewczęciu!
Kto ma uszy, niech się dowie
o jej szczęściu i zamęściu.
Do kornetu suknie biała,
cała w kwiatki, w pełnej krasie
i mirtowy cud-bukiecik
na kibici, czyli w pasie.
Fartuch z tiulu, z koronkami
I pończoszek białych para,
wreszcie buty z kokardkami.
Szyku przy tym co niemiara!
Wokół szyi sznur korali
czterokrotnie okręcony,
a ma w sobie coś z różańca,
bo krzyżykiem zakończony.
Haftowana chustka w dłoni,
nieodzowny modlitewnik
i już mogą jej winszować
przyjaciele oraz krewni.
*Maria Magdalena Pocgaj - Bamberka po mieczu, z wykształcenia plastyk, wydała 16 tomów wierszy, m.in. „A włosy im czesał biblijny wiatr”, „Wędzidło z pajęczyny”, „Na deszczu pękniętej strunie”, „Apokryfy uliczne” oraz prozę – dziennik poetycki „Mój lapoński sen”. Pisze komentarze do fotografii i obrazów. Wiceprezes Związku Literatów Polskich Oddział w Poznaniu. Członkini Wielkopolskiego Stowarzyszenia Marynistów Polskich, Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego oraz Stowarzyszenia Twórczego im. Romana Brandstaettera. Odznaczona Srebrnym Krzyżem Zasługi, Srebrnym Medalem Labor Omnia Vincit, medalem Arcybiskupa Poznańskiego Sanctus Petrus et Sanctus Paulus, Zasłużony Działacz Kultury, Zasłużony Pracownik Morza. Zdobyła kilka głównych nagród w ogólnopolskich konkursach poetyckich. Prowadzi w Ogrodzie Botanicznym UAM cykliczne spotkania „Ławeczka Literacka”. Juror ogólnopolskich konkursów literackich. Wiersze publikuje w almanachach, antologiach i na antenie radia. Uprawia rysunek i fotografię (udział w wystawach indywidualnych i zbiorowych).